Powiedziane jest, iż
  nie będzie chaosu
  bez odpowiadającego mu
  przeciwstawnego porządku.

  Jak jest czarne
  tak musi być i białe.

  Taki jest porządek rzeczy.






  Nadszedł tego dnia klawesyn
  i głosił rzeczy nieznane
  wcześniej śmiertelnikom
  na Ziemi.

  Brali ludzie słowa jego
  za frazesy niegodne
  ucha prawomyślnego
  człowieka.

  Odszedł klawesyn,
  a ludzie dziwowali się,
  gdy okazało się,
  że był on naprawdę
  waltornią.




  Nadszedł listopad
  i do naszej wioski
  przybył niezwykły
  Złodziej Kiszonych Ogórków.

  Przegnali go ludzie
  widłami,
  a on wrócił nocą
  i ukradł maliny.

  Ogórki zostawił.








  Przede wszystkim
  jest ważne, by nie tracić
  pogody ducha.

  Jak u ducha niepogoda
  to w polu będzie szkoda.

  A szkoda.









  Raz sołtys znalazł
  w polu bombę jakowąś.

  Sołtys powiedział potem,
  że to budzik był tych,
  co nocą nad nasze pole
  latającymi kombajnami
  przylatywali.








  Miała baba sekator.

  Sekator był karmazynowy
  i baba lubiła go
  niezmiernie.

  Sekator był ostry
  I krzewy odkrzewiał
  obszernie.









  Wstaje świt.

  Dąb budzi się.

  Jak pięknie świat się
  żołędzi.









  Sołtys powiedział, że może
  i pojechał nad morze,
  a ludziom powiedział,
  że idzie do apteki
  uzupełnić zapas jodyny.


  Zaordynował nam dziesięć
  bolesnych zastrzyków,
  a ludzie i tak
  byli wściekli.







  Rura pękła
  rano.

  Smutno płynie dzień.

  Gorąco,
  a ludzie i tak pękać
  od niedzieli zaczęli.

  Będzie parno
  w nocy.








  Ach,
  cudowna,
  jak matematyczne
  pojmowanie ludzkiej
  nienawiści.